czwartek, 4 sierpnia 2016

Spacer po stolicy...

... Lazurowego Wybrzeża :)

Do Paryża trochę nam za daleko, jednak do Nicei podczas Brykusiowych mini-wakacji zrealizowanych pod koniec maja nie mogliśmy nie wstąpić!

Nasze plany turystyczne nieco pokrzyżowała Pyzka. Niby wszystko było w porządku, no może poza jednodniową temperaturą w przeddzień wyjazdu (zęby?), kiedy zaczęła nagle nabierać jakby "kolorów", a dokładniej koloru różowego w popularny w tym wieku kropkowy deseń...
Szczęśliwie, poza wysypką, nic jej nie dolegało, a pomysłów na to skąd mogła się wziąć było multum. Ostatecznie, po dokładnych oględzinach i sesji wygłupów w celu określenia czy też nie jest osowiała (w żadnym wypadku!), zdecydowaliśmy się na krótki wypad spacerowy do Nicei. Jako, iż do ostatniej chwili się wahaliśmy, wycieczka była absolutnie spontaniczna. Poza mapą miasta i kilku wskazówkom Lazurowego Przewodnika wyczytanym wcześniej nie mieliśmy żadnego planu zwiedzania. Mimo to spacer udał się znakomicie :) 

Dzień był ciepły, ale nie upalny, a niebo, jak zawsze tutaj, bezchmurne i absolutnie błękitne. Warunki na piesze wycieczki wręcz idealne :) Nicea jest pod tym względem jeszcze gościnniejsza aniżeli "słoneczna Prowansja"... W naszym aktualnym miejscu zamieszkania możemy liczyć na 300 słonecznych dni w roku, podczas gdy mieszkańcy Nicei mają ich o 20 więcej :D Wszystko to za sprawą bajecznego położenia w Zatoce Aniołów, otoczonej zewsząd pagórkami. Ponoć nawet mistral nie jest tu tak mocno odczuwalny jak w innych rejonach tego regionu...
Miasto ma ogrom atrakcji do zaoferowania. Dla dużych i małych, wielbicieli zarówno plażowania, ale też spacerów, rozrywek wodnych czy amatorów sztuki oraz muzealnych wrażeń. Z cyklu "czy wiesz, że..?": pod względem ilości muzeów to drugie po Paryżu miasto we Francji! Niestety, z uwagi na nasz krótki pobyt nie mogliśmy tego doświadczyć na własnej skórze. Jeśli jednak ktoś z Was skusi się na wyjazd w te strony można podobno wyposażyć się w bardzo opłacalną wersję biletu zbiorowego, obejmującego wiele placówek Lazurowego Wybrzeża.
Tyle słowem wstępu.
A teraz już zapraszam na spacer po Nicei z Brykusiami :)
Po dotarciu do okazałego i przepięknego Placu Massena ruszyliśmy na wschód promenadą Paillon. I kolejne "Czy wiesz, że?": pod promenadą płynie rzeka!! Kiedyś dzieliła miasto na dwie części. Aktualnie płynie kanałem pod skwerem, będącym miejscem pełnym atrakcji...





Głównie dla dzieciarni, ale przyznać muszę szczerze, że na widok szkrabów baraszkujących w wytryskującej z ziemi wodzie sama miałam ochotę trochę się pochlapać :P

Dalej, za fontanną, wcale nie było lepiej... Trudno oderwać wzrok od niesamowitego placu zabaw usytuowanego wzdłuż promenady. Aż nie mogę się doczekać, gdy Pyzka podrośnie i będę mogła bezkarnie korzystać ze wszystkich takich atrakcji, oczywiście w roli troskliwego opiekuna :P


Oto co jeszcze można zobaczyć spacerując promenadą w kierunku Placu Garibaldiego:






Kolejnym punktem na naszej spacerowej mapie był port. O ile pływanie na łódce mnie przeraża, to na wszelkiego rodzaju jachty, zarówno w porcie jak i na wodzie mogłabym patrzeć godzinami! Magia... Zazdraszczam tym co się nie boją :) Niceę zwiedzaliśmy z moimi rodzicami, fanami żeglarstwa, a więc i dla nich wizyta w porcie to zawsze uciecha. Tatę w każdym porcie prawie siłą trzeba odrywać od balustrady, bo gdyby mógł zostałby na zawsze przy co drugiej łajbie :P






Obchodząc wzgórze zamkowe od strony portu dotarliśmy do jego południowego skraju, gdzie w skale umieszczono ogromny, monumentalny wręcz pomnik wojenny. Może fotografia tego nie oddaje, ale jest naprawdę niesamowity!
 
Zdaje się, że to właśnie tu rozpoczyna się słynna Promenada Anglików. 


Zanim jednak ruszyliśmy wzdłuż niebiańsko czystej, piaszczystej plaży, z zazdrością zerkając na posiadaczy kostiumów i ręczników, udaliśmy się na wzgórze zamkowe, by podziwiać panoramę miasta z najlepszego możliwego punktu widokowego ;) Któż nie chciałby mieć swej własnej pocztówki ze zdjęciem ? :P
Na wzgórze zamkowe można dostać się windą za co szóstka z plusem dla Nicei !!

 Minus to oczywiście kolejki do windy oraz bezmyślność turystów. Tak! Tak to właśnie nazwę! Ja rozumiem, że jest to atrakcja turystyczna, ale z drugiej strony, tych schodów nie jest 300! Gdyby nie Pyzka w karecie zapewne nie stalibyśmy w dusznym, śmierdzącym niestety (tu też duży minus!), tunelu, a ruszylibyśmy na górę schodami... Wszelkie niedogodności rekompensuje jednak pobyt na wzgórzu. Choć po zamku nie ma prawie śladu, spacer po zacienionych parkowych alejkach to czysta przyjemność. No i te widoki...


Atrakcją wzgórza jest też sztuczny wodospad, z którego woda rozpryskuje się na spragnionych pamiątkowych fotografii turystów :) Przyjemna ochłoda i świetna zabawa dla młodszych zwiedzających...
Podczas spaceru, razem z familią odkryliśmy jeszcze jedną rozrywkę, jakiej może dostarczyć wzgórze zamkowe. Otóż, w miejscu gdzie wysiada się z windy oraz z pobliskiego tarasu widokowego rozciąga się bajeczny widok na miasto i na.... lotnisko! Staliśmy jak zaczarowani podziwiając lądujące co kilka minut samoloty błyszczące w popołudniowym słońcu! Ruch jak na Marszałkowskiej :P

Po spacerze "nad miastem" pozostała nam "tylko" przechadzka Promenadą Anglików. "Tylko", bo gdyby zechcieć przejść całą, to jest to bagatela 7 km! My ograniczyliśmy się jednak do jakichś 3 km, po których mieliśmy już wystarczający obraz sytuacji. Po prawej ręce mogliśmy podziwiać eleganckie hotele z drogimi restauracjami, a przy samej ulicy smukłe, rozłożyste palmy, zaś po naszej lewej stronie, aż po horyzont ciągnęło się obrzydliwie lazurowe, rozkołysane morze, łaskocząc co i raz bursztynowy piasek plaży. Jeśli po tym opisie nadal nie macie wyobrażenia o tej części miasta spieszę z pomocą:




Spędziliśmy w Nicei kilka godzin i mam wrażenie, że więcej nie zobaczyliśmy niż zobaczyliśmy, choć wydawać by się mogło, że całkiem tego sporo :P To piękne miasto, do którego chętnie jeszcze zawitam. Jeszcze tyle jest do obejrzenia! 

Mam nadzieję, że tragiczne wydarzenia jakie miały tam ostatnio miejsce nie położą się cieniem na jej atrakcyjności dla turystów, bo to destynacja zdecydowanie godna polecenia! 

Tym postem kończę wspomnienia z Brykusiowych mini-wakacji. 
Ufff... Udało się :)
Tymczasem za nami kolejny turystyczny miesiąc! 
Zatem w najbliższym czasie dalsza część relacji z wycieczek wszelakich :P
Cały lipiec wspomnień gotowy do opisania!
jesteście na to gotowi? :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz