poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Niespodzianka

Niektórych z Was, czytelników mojego bloga, którzy nie mieli okazji mnie poznać i nie utrzymują ze mną kontaktów, nazwijmy je koleżeńskich, ta wiadomość może zaskoczyć…
Choć na blogu dało się wyczuć „specyficzny” klimat oficjalnie nie informowałam o nadchodzących ogromnych zmianach w Brykusiowej krainie.
Jest to więc, przynajmniej formalnie, niespodzianka dla gości „Brykusiowa”.

20 lipca zostaliśmy RODZICAMI !!!

Dla nas i naszych bliskich też jest to niespodzianka! :D
Nie, nie fakt, że byłam w ciąży  :) 
To typowa „Kinder niespodzianka” z zaskoczeniem pt. „Co jest w środku?” :P… bo postanowiliśmy dopiero przy rozwiązaniu dowiedzieć się kto dołączy do naszej „drużyny”.

Pamiętacie literki, które wydłubałam z papieru i tektury wiosną?
Zestawy były dwa: Asia i Adaś…
Teraz zagadka już rozwiązana!

To dziewczynka!!

Różowe literki wiszą nad łóżeczkiem… a adasiowy napis musi poczekać spokojnie w moim kuferku ze skarbami na swoją kolej !
  

Długo zastanawiałam się czy publikować tego newsa na blogu.
Jak z resztą widzieliście, prócz rękodzieła, które mogło wskazywać, że „coś jest na rzeczy”, fotki z wyjazdów, wycieczek i inne takie skrzętnie ukrywały mój rosnący brzuchal.
Do końca ciąży utrzymywałam, że nasze dziecko nie będzie osobą publiczną, poród nie będzie relacjonowany online, nie będzie też z tej okazji wydarzenia na facebooku, a profile na portalach społecznościowych nasza latorośl założy sobie kiedyś sama :P

Jak widzicie, konsekwencji starczyło jednak na krótko…

Po pierwsze dlatego, że dziecko jest wspólne - taty i mamy  - a my zdecydowaliśmy się żyć i wychowywać je razem, więc gdy jedno jest na „tak”, a drugie na „nie” trzeba szukać kompromisu (w tym akurat przypadku jedno musiało ustąpić, nie było trzeciej opcji… tym razem ustąpiła mama)

Po drugie dlatego, że ciężko nie pochwalić się takim szczęściem i radością z życzliwymi znajomymi (stąd ustąpiła mama :) )… a skoro jesteśmy zagranicą to najprościej, najłatwiej i najszybciej zadziała internet i wszechobecny już facebook (Czy to już lokowanie produktu? Powinni może płacić mi za tą reklamę :P).

Po trzecie dlatego, że odkąd tu przyjechaliśmy zmodyfikowałam charakter bloga i między kolejnymi wyrobami papierowymi dzielę się tu z Wami swoimi przemyśleniami, obserwacjami i zmaganiami z życiem codziennym. Nie da się więc udawać, że nic się nie zmieniło… Od teraz zapewne gro naszych perypetii na francuskiej ziemi będzie spowodowanych tym małym, słodkim człowieczkiem śpiącym właśnie smacznie przy moim boku!
Z pewnością jednak fakt, iż do moich „tytułów” obok żony, córki, siostry, wnuczki, synowej, bratowej, szwagierki, kuzynki, pracownika, chemika czy rękodzielnika dołączył najważniejszy z nich: MATKI, blog ten nie zamieni się w pamiętnik o „zupkach i kupkach”…
Nie mam nic przeciwko takowym, jednakowoż mój pomysł na dalsze losy „Brykusiowa” jest inny.

Już wkrótce opowiem Wam o naszych przeprawach z służbą zdrowia, którą przy okazji ciąży mogłam tu wypróbować czy o kontaktach z polskimi placówkami dyplomatycznymi  we Francji.

Nie zamierzam również rezygnować z rękodzieła, o nie!
…muszę tylko uzbierać trochę nowych opakowań po żywności, bo „przyzwoite” surowce już się wyczerpały!

Tymczasem uciekam do mojej, trzytygodniowej już (jak ten czas leci!!!), małej księżniczki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz