czwartek, 9 lipca 2015

Festiwalowo mi :)


Gdy dobijam do "centrum" (piszę to w cudzysłowie, gdyż ponieważ to miasteczko jest tak małe, że w moim mniemaniu my mieszkamy w centrum ! No, ale powiedzmy...chodzi tu o środek starówki), spacerując wieczorową porą, wiele atrakcji związanych z festiwalem jest już dla mnie niedostępnych z powodu późnej pory, zbyt dużego tłumu itp.
Są jednak i takie, które nie przyszły do miasta razem z festiwalem i turystami, i z których korzystać mogę nie tylko w ten radosny czas :)

O tych, które przyszły z festiwalem już wiecie, z pierwszego posta z tej serii :)
A dziś...?

Dziś będą lody!
No bo skoro już włóczymy się po mieście, jest gorąco, atmosfera wakacyjna i radosna, to lody pasują idealnie, nieprawdaż?!

Lody zawsze i wszędzie pasują!!!

A już szczególnie takie :D
 
Lody Amorino, najlepsze na świecie!!!!!!!!!!!!

No i jakaż to wspaniała jest atrakcja dla takiego dużego dziecka jak JA :)  

Można je znaleźć nie tylko w Avignon...
Można je zjeść w stu smakach na raz :) (no może 100 to przesada, ale nawet mała porcja może zawierać mix 5-6 smaków :) ) 
I można zakochać się w nich od pierwszego hmmm...polizania :D
Poniżej filmik ze stronki lodziarni Amorino  pokazujący "jak oni to robią".


Muszę przyznać, że jestem pod ogromnym !!! wrażeniem !!!
Zarówno techniki nakładania :) której z powodu wiecznego niezdecydowania co do wyboru smaku jestem absolutną fanką!!! (nie zdarzyło mi się oblizywać rąk aż po łokcie...nie ciekną :D )
Jak i kompozycji smakowych, o których więcej możecie przeczytać na stronie, więc nie będę tu wymieniać całego wachlarza możliwości! Dość powiedzieć, że to lodziarnia, gdzie, na szczęście!!!, nie znajdziemy lodów o smaku wszelkich możliwych batoników, gumy balonowej i innych dziwactw, a prawdziwe smaki owocowe, waniliowe, czekoladowe itp. 

Moim naj naj naj najukochańszym smakiem jest... jak się okazuje smak sezonu : "Lima-Basilico" czyli 'limonka-bazylia'!!!

Cóż to jest za połączenie!!! 
Kwaskowe i z wyraźnym bazyliowym posmaczkiem! 
Przedziwne...
Przecudne...
Przepyszne!!!
Po prostu totalnie pojechane!
I pomyśleć, że spróbowałam ich przez przypadek...w związku z moim beznadziejnym francuskim !!! i tym, że nie umiem czytać :P
Od tamtej pory nie ma w moim wyborze żadnego przypadku :)
Choć próbuję stale nowych smaków (papaja, mango i wanilia z Madagaskaru też niczego sobie :-)) ten jeden nie zmienia się nigdy :) I do tego pilnuję, by był on zawsze na środku, jako trzon mojego "kwiatka", bo tego smaku jest zawsze najwięcej :P 

A kiedy już zjem moje lody...

To jak typowe dziecko...udaję się na karuzelę!!!

Pan Mąż to ma ze mną niezły trening "przedtacierzyński"... Nie zdarzyło mi się w prawdzie paść w żadnym miejscu na kolana z płaczem pt. "ja chcę tą sukienkę..." lub coś w tym guście... Nie zmienia to jednak faktu, że nie ma on ze mną lekko :P
Jednakowoż co do karuzeli nie miał obiekcji...widział w końcu jak wzdycham do niej od pół roku!

Aż w końcu przyszedł czas festiwalu i miasto zalała fala przebierańców, cudaków i innych "świrów" (w pozytywnym znaczeniu tego słowa). I jak do tej pory tylko marzyłam o przejażdżce jak z amerykańskiego filmu na tym cudnym koniku, tak teraz, w tym tłumie pomyślałam sobie, że nikt nie zauważy starej baby między dzieciakami kręcącej się na białym dorodnym rumaku :P
Raczej się pomyliłam...wszyscy się na mnie gapili, ale miałam to w...właśnie tam... :)
No bo, czy zna mnie tu ktoś?!
A z resztą, nawet jeśli, to co?!
Najważniejsze, że mi się podobało!
o!
Się ubawiłam!!!
A przede wszystkim spełniłam kolejne z moich małych pragnień o przejażdżce piękną karuzelą w ciepłą, letnią noc, gdy jest tak pięknie oświetlona i gra urocze melodie :)
Jak wiadomo karuzela się kręci, stąd foto jest mocno niewyraźne... Jak ktoś nie dopatrzy się w człowieczku na koniu po lewej stronie zdjęcia mojej skromnej osóbki musi wierzyć na słowo :) 
 
PS. Z cyklu "Czy wiesz, że...?" 
Dacie wiarę, że na suficie tej cudnej karuzeli są "obrazy" (no bo nie fotografie, obrazy, w sensie malunki) przedstawiające nagie kobiety o rubensowskich kształtach w rozlicznych pozach ukazujących ich wdzięki!!! Nie są to może ujęcia rodem z Kamasutry... panie występują pojedynczo... niemniej jednak byłam zadziwiona, biorąc pod uwagę, że jest to jednak atrakcja skierowana bardziej do dzieci...
Takie to ciekawostki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz