sobota, 7 lutego 2015

Ręce opadają!

Wiadomo, początki są najtrudniejsze, ale czasem z tej bezradności, bezsilności i bez-francuskiego-języka po prostu aż ręce opadają!

Wytłumaczyłam sobie, że mam czas, nigdzie mi się nie spieszy, mogę stać w najdłuższej kolejce z uśmiechem numer 5 jak długo trzeba i nie będę narzekać...oby tylko udało się załatwić to, po co przyszłam...

Ale jak tu się nie wnerwić, no jak?!

Sytuacja I
Dzień dobry! Mówi Pani po francusku? 
Nie..
Spoko, chciałabym wynająć mieszkanie, wynająć, apartament, meble, parking, itd... (produkuję się, aż się pocę i ręce bolą od tego francuskiego! stękam i kwękam, rysuję... pół godziny)
Niestety nie mam, bo to jest agencja nieruchomości tylko na sprzedaż!
(taka sytuacja to była ze sto razy... pół godziny gadania, raz to nawet umówili nas na spotkanie na inny dzień!!! żeby powiedzieć, że nie mają umeblowanych! szlag!)


Sytuacja II
Dzień dobry! Mówi Pani po francusku? 
Nie..
Spoko, szukam tego mieszkania, o tu mam ogłoszenie z twojego biura (macham kartką)
O sory, nie tu, bo ja tylko sprzedaje, nie wynajmuję, tu masz adres, tam idź...
...
....
.....
Sytuacja III
Dzień dobry! Mówi Pani po francusku? 
Nie..
Spoko, dostałam adres do ciebie tu, bo szukam tego mieszkania, o tu mam ogłoszenie z twojego biura (macham kartką)
O sory, nie tu, bo ja tylko sprzedaje, nie wynajmuję, tu masz adres, tam idź...
...
aaa!!!
.......
Sytuacja IV
Dzień dobry! Mówi Pani po francusku? 
Nie..
Spoko, dostałam adres do ciebie tu, bo szukam tego mieszkania, o tu mam ogłoszenie z twojego biura (macham kartką) (ona na mnie nie patrzy, nie słucha...)
Numer telefonu?
....
Tu masz wizytówkę, ona do ciebie zadzwoni
Yyy, czy ona mówi po angielsku?
Tak
Kiedy (zadzwoni)?
Dziś
...
....
.....
nie zadzwoniła!!!!!!!!!!!@#$%^*(&@)#Z$5x6c7!@#$%

Ręce opadają!!!

Ja zadzwoniłam, bo jakie miałam wyjście?

No i w takich sytuacjach to mam ochotę mówić im tylko jedno słowo...
Po polsku niezbyt ładne, ale w niektórych językach znaczy chyba zakręt...

Bliska rozpaczy i ataku dzikiej furii jednocześnie dzwonię wówczas wtedy do męża i mówię mu, że mam dość i wracam do domu...

A potem...
...potem wracam, nie, nie do domu, bo to nie był i nie będzie nasz dom, ale tu, gdzie teraz mieszkam, śpię i gotuję...
...więc wracam, otwieram pomoce naukowe, translator i czekoladę! na pocieszenie i walczę dalej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz